Zanim Romuald Lipko zaprosił go w 1982 roku do współpracy z Budką Suflera, Felicjan Andrzejczak był mało znanym wokalistą ze Świebodzina. Specjalizował się głównie w balladach jazzowych, za sobą miał sukces na Festiwalu Piosenki Radzieckiej i występ w Opolu, który zapewnił mu utwór „Peron Łez”. Z Budką Suflera nagrał trzy największe przeboje.
Wśród nich znalazł się ten jeden, wyjątkowy. Piosenka „Jolka, Jolka pamiętasz” grubą kreską rozdzieliła życie artysty. Z anonimowego wokalisty, Andrzejczak stał się bożyszczem tłumów. Dlaczego zdecydował się śpiewać w zespole tylko przez rok? Andrzejczak dołączył do Budki Suflera po tym, jak jej szeregi opuścił Romuald Czystaw. Wokalista fizycznie nie wytrzymał konsekwencji wynikających z popularności zespołu.
Z powodu częstych koncertów zaczął mieć poważne problemy z głosem. Grupę opuścił w 1982 roku. Wtedy Lipko zaprosić do współpracy Andrzejczaka, którego zaproponował Jerzy Janiszewski – wieloletni przyjaciel zespołu. Życie z Budką Suflera okazało się dla Andrzejczaka przepustką do zupełnie innego świata. Po raz pierwszy doświadczył takich koncertów. Wypełnione po brzegi sale, fanki wpatrzone w niego jak w obrazek. Prawdziwa histeria zaczynała się, kiedy śpiewał „Jolkę”. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” muzyk wspomina o wrzeszczących dziewczynach, które chciały się na niego rzucić.
Kiedyś jedna fanka powiedziała mu nawet, że dzięki „Jolce” urodziła. – Rzeczywiście wiele osób spędziło przy tym utworze miłe chwile, nie wdając się w szczegóły – opowiada. Opisany w „Jolce” romans z mężatką wydarzył się naprawdę. Jednak to nie Andrzejczak przeżył upojne chwile w Karwi nad Bałtykiem. Miłosnych uniesień miał doświadczyć autor tekstu – Marek Dutkiewicz. Wróćmy jednak do tego, co działo się podczas tras Budki Suflera. – Byliśmy zawsze grupą szalenie aktywną.
Również towarzysko. Zajmowaliśmy również czołowe lokaty na balangowych listach przebojów – wspominam Andrzejczak w rozmowie z „Super Expressem”. Dlaczego zatem po roku postanowił pożegnać się z zespołem? Z Budką Suflera wokalista nagrał trzy wielkie przeboje formacji. Oprócz „Jolki” były to „Noc komety” i „Czas ołowiu”.
Sam zainteresowany do końca nie wie, dlaczego pożegnał się z zespołem – „Nie byłem typem ostrego rockandrollowca, a nie mogłem przecież w kółko śpiewać łzawych ballad” – tłumaczy w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Po odejściu wokalisty do grupy wrócił Krzysztof Cugowski.
zadzwoń: 604 349 905; 728 801 721 lub napisz: biuro@agencjaluxart.com